wtorek, 17 lutego 2015

5

Rebecca POV
Moje oczy otworzyły się kiedy poczułam zimną wodę na mojej twarzy. Krzyknęłam cicho i patrzyłam na niego kiedy szczerzył się do mnie. Jego włosy były mokre co sprawiało, że były jeszcze ciemniejsze; opadały na jego czoło.

-Dzień dobry, kochanie. - powiedział kpiąco.

Spojrzałam na niebo i blask słońca dotknął moje oczy. Zmusiło mnie to do położenia na nie ręki. Uniosłam brwi i zastanowiłam się czy poprzedniej nocy spałam.

Nie mogłam przestać myśleć o jego słowach ,,Przepraszam...Louis'' . Kim jest Louis? Czy był to chłopak którego zabił? Którego znał? Nie wierzyłam w to że Louis był chłopakiem którego zabił, ponieważ wydawał się naprawdę smutny kiedy wymawiał jego imię. Myśl o tym chłopaku męczyła mnie jeszcze 2 następne dni.

-Gdzie idziemy? - zapytałam przejeżdżając dłonią po włosach.

-Nie musisz wiedzieć. - rzucił i uniosłam moje brwi w szoku.

-To nie tak że mogłabym komuś powiedzieć, nie? - powiedziałam, zaskakując jego i siebie nagłym przypływem pewności siebie.

Jego brwi opadły i zmarszczył je, powodując że jego oczy wydawały się mniejsze. Patrzył na mnie uważnie. Nie mogłabym powiedzieć, że nie byłam przestraszona - bo byłam. Podniósł rękę a moje ciało wypełniła ulga kiedy przeczesał nią włosy.

-Punkt dla ciebie, ale nie masz prawa wiedzieć. - splunął i skrzyżował ręce.

-Kto tak powiedział? - powiedziałam i momentalnie pożałowałam kiedy jego dłoń spotkała się z moim policzkiem.

Moja głowa obróciła się i moja dłoń dotknęła bolącego miejsca. Łzy wypełniły moje oczy i bół rósł. Nigdy nie zostałam uderzona albo nawet dźgnięta...on był wyjątkiem. Wyjątkiem z którym nigdy nie chciałam się mierzyć.

-Nie waż powiedzieć do mnie tak jeszcze raz. - wysyczał i szloch uciekł z moich ust.

Spojrzałam w jego czarne oczy i ból uderzył moje serce.Widziałam smutek błyskający z jego oczu jednak został on szybko zakryty tą zimną tarczą. Łza spłynęła po moim policzku kiedy on ścisnął usta w cienką linię. Spojrzałam w dół i starłam łzę starając się uspokoić.

-Przepraszam. - powiedziałam nie patrząc w jego twarz.

-Dobrze. Teraz pójdę wziąć kilka rzeczy i nie myśl nawet o ucieczce, ponieważ wyrwę ci nogi. Mówię serio. - splunął i odszedł.

Nie było długo. Nie mogłam się powstrzymać i pozwoliłam moim łzom spłynąć po policzkach. Szloch uciekł z moich ust, ból objął kontrolę nas ciałem i duszą.

Narrator POV
Patrzył na nią zza krzaków. Widział dokładnie jej łzy spadające na ziemie mimo tego, że był daleko od niej. Bez problemu słyszał jej szloch i odgłos spadającej łzy. Słyszał jej szept i modlitwę. Poczuł jakby zranił po tym jak ją spoliczkował i to sprawiło, że na jego twarzy pojawił się uśmieszek.

-Dobra robota, Harry. - powiedział głos w jego głowie. Chłopak wstrząsnął głową i schował twarz w dłoniach

-Nie. Nie powinienem tego zrobić. - mruknął do siebie nie wierząc, że właśnie spoliczkował dziewczynę.

-Nie bądź taki łaskawy, Harry. To nie ty. - powiedział głos. Harry zamknął oczy.

-Ty nie jesteś mną. - wymamrotał, czując, że mała część niego powoli się odsłania.

-Zbierz się do kupy, chłopcze. Chcemy ją torturować, nie być jej przyjacielem! - głos odbijał się echem w jego głowie.

-Ale ona nic nie zrobiła. - Harry spojrzał z niebo ze zmarszczonymi brwiami.

-Ty również kiedy zmienili cię w potwora, Harry. - przypomniał głos co sprawiło, że gniew wrócił do Harry'ego i opanował jego ciało.

-Przynajmniej poczuli prawdziwy ból. - powiedział przez zaciśnięte zęby przypominając sobie kiedy zabijał dwóch mężczyzn w samochodzie. Poczuł się silniejszy.

-Nie wyjdzie z tego żywa, Harry. Ona też poczuje prawdziwy ból. - głos oznajmił i cisza wypełniła miejsce w którym stał.

Obrócił głowę i ponownie spojrzał na dziewczynę. Mógł zobaczyć wszystko perfekcyjnie, tak jakby stał tuż obok niej. Wycierała oczy i patrzyła w niebo przygryzając dolną wargę. Harry podziwiał jak pięknie wyglądała jednak skupił swoją uwagę na jej słowach.

-Proszę...proszę...Boże, pomóż mi. - błagała kręcąc powoli głową - Proszę...pomóż mi. - powtórzyła i Harry poczuł coś w klatce piersiowej.

Poczuł falę smutku przepływającego przez jego ciało, ale szybko przypomniał sobie że musi być twardy. Ale ta mała, malutka, zaczęła znowu czuć. Harry był tym bardzo wkurzony i zadowolony, ponieważ nie chciał tracić tego uczucia - tęsknił za nim.

-Po prostu...nie pozwól mu mnie skrzywdzić. - płakała i schowała twarz w dłoniach co sprawiło, że serce Harry'ego zaczęło bić w jego klatce.

Wstrzymał oddech i poczuł że został ukłuty w serce. Uklęknął pod drzewem. Odchylił głowę do tyłu i zamknął oczy. Nie mógł uwierzyć, że ta dziewczyna...ta dziewczyna miała wpływ na niego. Nienawidził tego. Nienawidził jej za budzenie małej części niego która znowu zaczęła czuć i chciał ją zabić, właśnie tam.

Ale ta mała część niego była silniejsza niż potwór, który miał kontrolę nad jego ciałem. Ta mała część mówiła mu żeby jej nie zabijał. Niespodziewanie, Harry uległ i obiecał sobie że jej nie zabije, ale będzie ją torturował. Myśl słyszenia jej krzyków sprawiła, że uśmiechnął się złowieszczo i czuł że chciał łamać jej kości; ale wciąż, mała część wewnątrz jego nienaturalnego ciała uratowała ją.

-Kim jesteś. - wyszeptał Harry i spojrzał ponownie na dziewczynę, która musiała osuszyć policzki po łzach - Co ty ze mną robisz.

-Boże...jeśli on ma serce... - słowa dziewczyny przykuły jego uwagę. Gapiła się w niebo. Miała zaczerwienione i zeszklone oczy. Jej dłonie trzęsły się a ciało wydawało się pozbawione mocy - Jeśli on wciąż ma serce...uratuj go. - modliła się. Harry westchnął.

Nie spodziewał się że usłyszy coś takiego z jej spuchniętych ust. Spodziewał się przeklęstw i krzyków, ale nie modlitw o jego duszę. Harry przymróżył oczy dzięki czemu mógł zobaczyć ją uważniej; wpatrywał się w jej twarz.

Była obolała, zraniona i bezradna. Przez sekundę chciał ją przeprosił, ale nagle powstrzymał się. Potrząsnął głową i obrócił się stawiając czoła przeznaczeniu.

-Nie. Ona nie wyjdzie z tego cała. Ona zginie. Zabiję ją. - wymamrotał do siebie. Spojrzał na ziemię i kopnął kilka kamieni.

-Proszę pomóż mi. Pomóż jemu. - głos dziewczyny był tak czysty w jego uszach pomimo tego że stał on dalej.

Harry zacisnął dłonie w pięści i wziął głęboki wdech. Chciał przestać myśleć i zastanawiać się dlaczego ta dziewczyna modliła się na niego kiedy on prawie ją zabił. Ale wtedy zdał sobie sprawę; ona była niewinna.

 Rebecca POV
Wydawało się że minęły lata odkąd zostawił mnie samą; płaczącą przy rzecze. Czułam jakby to tylko moje łzy ją wypełniały. Moje serce łamało się jeszcze bardziej. Naprawdę chciałam wiedzieć dlaczego on robi te wszystkie złe rzeczy i dlaczego jest taki złośliwy dla mnie. Nie chciałam go ranić, chciałam aby mnie wypuścił.

Usłyszałam odgłos czyjegoś buta rozbijającego coś i szybko odwróciła głowę w kierunku z którego dochodził dźwięk. Skręciło mnie w żołądku kiedy zobaczyłam jego idącego w moim kierunku. Jego czarne oczy były utkwione w ziemi kiedy trzymał mój plecak. Nawet na mnie nie spojrzał kiedy mnie minął. Rzucił plecak obok drzwa, usiadł obok niego i pochylił się nad nim.


Nie byłam pewna dlaczego nigdzie nie poszliśmy.  Słońce zaczęło zachodzić co znaczyło, że zostawił mnie tu samą na cały dzień. Bardzo łatwo mogłam uciec, ale coś w środku mówiło mi żebym lepiej tego nie robiła.


-Widzę, że wciąż tu jesteś. – powiedział nagle swoim głębokim głosem.

-Gdzie indziej miałabym być? – wymamrotałam  a on przytaknął. Jego wzrok wciąż nie podnosił się z ziemi.

-Gdziekolwiek był cię wysłał. – powiedział, martwiąc mnie gdzie mógłby mnie wysłać.

-Mogę zapytać gdzie? – zapytałam cicho i jego oczy spotkały moje.

-Do piekła. – odpowiedział i przełknęłam ślinę.

Spojrzałam w dół i nerwowo bawiłam się palcami. Jego odpowiedź nie była uspokajająca, wcale. Nawet nie wiedziałam czy pójście do piekła czy zostanie z nim było lepsze.

-Myślę, że mi się udało. – zażartowałam sama do siebie i usłyszałam jego chichot. 

-Uwierz mi, kochanie. – zaczął, sprawiając że spojrzałam na niego – Bycie ze mną jest gorsze niż trafienie do piekła.

Jego słowa sprawiły, że moje kolana stały się słabe i ścisnęłam usta w cienką linię. To była moja odpowiedź, ale to nawet nie sprawiło, że poczułam się usatysfakcjonowana, wcale. Przetarłam dłonią twarz i wzięłam z ziemi kamień i wrzuciłam go do rzeki. 

-Gdzie chciałabyś być? – zapytał nagle i mogłam poczuł jego spojrzenie na sobie.

Zmarszczyłam brwi kiedy patrzyłam przed siebie myśląc nad odpowiedzią. Nawet nie wiedziałam czy chciał żebym mu odpowiedziała, albo jaka była moja odpowiedź. Umieranie to najprawdopodobniej najgorszą rzeczą jaką ktokolwiek mógłby sobie życzyć. Od kiedy mam 18 lat chcę żyć co wydaje się bardzo niemożliwe w tym momencie. Z drugiej strony, bycie z nim jest źródłem bólu i strachu. Nie wydaje mi się abym była zdolna z nim zostać…więc może…może wolałabym umrzeć.

Po prostu wzruszyłam ramionami i potrząsnęłam głową. Kiedy odwróciłam głowę żeby spojrzeć na niego zatkało mnie, ponieważ znajdował się stopę dalej ode mnie. Nie wydawał się wierzyć z moją ,,odpowiedź’’ i to mnie przerażało, ponieważ nie wiedziałam jak zareaguje. 

-Wolisz umrzeć. – wyszeptał, jakimś sposobem jego głos był słaby.

Jego spojrzenie zagłębiało się w moje a moje serce było szybciej. Wziął głęboki wdech i zamknął oczy jakby próbował się uspokoić. Mogłam zobaczyć wewnętrzną walkę między dwoma nierozpoznawalnymi rzeczami  i to spowodowało niepokój we mnie.

-Bardzo dobrze…- zaczął i skierował swoje otwarte już oczy we mnie – Zabiję cię.

Jego dłonie owinęły się wokół mojej szyi i zacisnęły co sprawiło, że traciłam oddech. Łapałam z trudem powietrze i wpatrywałam się w jego czarne oczy. Zrobił to wcześniej i dał mi żyć. Zrobi to jeszcze raz? Pomyślałam, przerażona odpowiedzą.

Jego dłonie zacieśniły uścisk i położyłam moje dłonie na jego starając się je odepchnąć. Zamknął oczy i ścisnął szczękę jakby starał się zatrzymać coś wewnątrz siebie. 

-Kurwa! – krzykną i odciągnął swoje dłonie od mojej szyi sprawiając, że moja głowa poleciała na ziemię.
Byłam zszokowana i przestraszona kiedy umiejscowił dłonie po bokach jego głowy i potrząsnął nią wściekle. Wydawało się że miał zamiar sam się uderzyć w twarz. 

-Przestań! – wykrzyczał i wstał. Kołysał się w tył i w przód.

Stałam oniemiała. Nie wiedziałam nawet co się działo, ale zanim mogłam o cokolwiek zapytać , on zniknął  jak błysk sprzed mojej twarzy.   




#TSfanfic 
______


Jeśli doceniasz czas poświęcony na tłumaczeniu tego - zostaw komentarz.