poniedziałek, 12 stycznia 2015

1

25 września 1956
Głośne krzyki z najbardziej przerażającego pokoju, którym było laboratorium, sprawiły, że zaczął trząść się w swojej celi. Schował głowę pomiędzy ramiona i oplótł rękami kolana co miało mu dać poczucie większego bezpieczeństwa. Było to coś czego nie mógł sobie dać zeszłej nocy i każdej nocy odkąd wzięli go i zamknęli w tej starej, ciemnej celi.

Miał zamknięte oczy i modlił się w głowie mając nadzieję, że w jakiś sposób przestanie słyszeć krzyki biednego chłopaka; ale nie mógł. Kołysał się do przodu i do tyłu. Strach pożerał go kiedy do jego uszu dostawały się krzyki roznoszone przez echo na ciemnym korytarzu.

 -Nie! - chłopak krzyknął ponownie i Harry zacisnął zęby starając się nie myśleć co robią temu nastolatkowi.

-Zabiją nas. - wyszeptał Louis ze swojej celi, która była na przeciwko Harry'ego.

Harry podniósł głowę i spojrzał na niego. Zielono-niebieskie oczy Louisa były przestraszone, jego dolna warga drżała. Siedział opierając się o ścianę a jego głowa przechylała się po zimnych cegłach.

-Co oni mu robią? - Harry zapytał łamiącym się głosem.

Louis spojrzał na niego niepewnie czy powinien odpowiadać na to pytanie czy raczej nie. Louis był tu dwa lata wcześniej przed Harrym i wiedział co się dzieje. Harry dostał się tam 4 miesiące temu i nie miał jeszcze doświadczenia, ale każdego dnia widział więcej i więcej nastolatków wchodzących do tego pokoju nie z własnej woli. Ich krzyki nawiedzały go każdej nocy.

-Zabiją nas. - Louis powtórzył i spojrzał na ścianę naprzeciwko niego.

-Dlaczego? Co zrobiliśmy? - Harry zapytał drżącym głosem, ale zanim Louis mógł odpowiedzieć, drzwi od laboratorium uchyliły się wprowadzając na korytarz trochę światła.

Harry bardziej zbliżył się do ściany i mocniej trzymał ręce zaciśnięta na kolanach. Jakiś naukowiec wyszedł z sali i swoimi ciemnymi oczami skanował cale. Większość z nich była pusta, ale niedługo pewnie mieli zamiar znowu je wypełnić ofiarami; nowymi nastoletnimi osieroconymi chłopcami.

Jego oczy zatrzymały się na Harrym i zastygł. Harry mógł poczuć jak jego serce bije szybciej, a jego dłonie się pociły. Był zdenerwowany i przestraszony. Nie wiedział co się stanie.

-Weź 193. - naukowiec skinął na celę Harry'ego a ten znieruchomiał.

Cela 193 to była cela Harry'ego i jeśli naukowiec wskazał na ciebie to znaczy, że idziesz do pokoju eksperymentów skąd nikt nigdy nie wraca. Oczy Harry'ego zaczęły się szklić kiedy bardzo umięśniony mężczyzna ze złym uśmieszkiem przyszedł po niego.

-Nie! Proszę! - Harry krzyczał kiedy mężczyzna złapał go za ramiona i sprawił, że wstał.

Uścisk był tak silny, że Harry musiał ścisnąć zęby aby powstrzymać ból, ale nic nie wydawało się działać. Harry walczył starając się uwolnić.

-Proszę! Nie zrobiłem niczego! - błagał. Łzy spływały po jego zimnych policzkach.

Spojrzał desperacko na Louisa prosząc o pomoc. Louis spojrzał na niego z bólem co sprawiło, że jego serce rozpadło się na kawałki. Wiedział, że Louis nie mógł niczego zrobić, nikt nie mógł. Był zmuszony do pójścia do tamtego pokoju.

Mężczyzna ciągnął Harry'ego w kierunku pokoju. Uchwyt zacieśniał się na  jego rękach z każdym kolejnym krokiem. Harry starał się robić kroki w tył.

-Harry! - Louisa zawołał. W jego głosie było słychać troskę.

Harry szybko spojrzał przez ramię na Louisa stojącego w swojej celi. Jego palce były owinięte wokół krat, a twarz pokazywała ból i zmartwienie o młodego chłopca z kręconymi włosami.

Oczy Harry'ego były gniewne, jego ciało trzęsło się, a nogi słabe. Naukowiec wyszczerzył się do Harry'ego i skinął w kierunku drzwi. Mężczyzna otworzył drzwi łokciem i wciągnął go do pokoju. Wiedział, że mieli zamiar go skrzywdzić.

Każdy wiedział, że ktokolwiek wejdzie do tego pokoju już nigdy z niego nie wyjdzie. Nigdy nie widzieli wszystkich chłopców wprowadzanych tam. Jakby wszyscy z nich zniknęli.

Harry został uderzony w brzuch. Mężczyzna wyjął nóż z kieszeni i rozciął jego ramię co sprawiło, że krzyknął z bólu.

Mężczyzna położył Harry'ego na białym stole i skuł kajdankami jego nadgarstki i kostki. Harry oddychał ciężko, a jego czoło było pokryte potem. Jego całe ciało było wypełnione strachem i denerwowało go to że nie potrafił się obronić.

-Mam coś specjalnego dla tego ciała. - naukowiec zamnął drzwi u nałożyć niebieskie rękawiczki.

-Co zamierzasz mi zrobić? - Harry zapytał. Podniósł swoją głowę więc mógł zobaczyć wszystko co robi mężczyzna.

-To nowy rodzaj DNA. Zawsze chciałem go wypróbować. - naukowiek podniósł medykament i spojrzał na Harry'ego - Zgadnij kto jest tym szczęśliwcem.

Śmiech mężczyzny spowodował, że na ciele Harry'ego pojawiła się gęsia skórka. Znów próbował się uwolnić, ale było to bezcelowe. Nie mógł nic zrobić. Łzy wciąż spływały po jego policzkach, a jego mięśnie napinały się.

-Teraz, nie ruszaj się. - naukowiec podszedł do Harry'ego i wycisnął ze strzykawki trochę tego
medykamentu. Kilka kropel zleciało na podłogę.

-Nie! Nie! - chłopak gwałtownie ruszał całym ciałem. Jego przestarszone zielone oczy zatrzymały się na tym co naukowiec trzymał w dłoniach. Strzykawka zbliżała się bliżej i bliżej do jego ramienia.

-Nie ruszaj się. - powiedział mężczyzna swoim starym głosem.

-Proszę! - Harry płakał starając się wycofać.

Krzyk uciekł z jego spuchniętych ust kiedy strzykawka została wbita w jego ramię pozwalając całej cieczy rozpłynął się po jego ciele. Mógł poczuć jak jego ciało traci siły, jego płuca bolały, jego gardło było suche. Czuł oszołomienie. Wydawało się jakby pokój wirował. Jego wzrok się rozmazywał. Nic nie mogło powstrzymać nieopisywalnego bólu, który przeszywał każdy cal jego ciała.

-Zatrzymaj to! Proszę! Zatrzymaj! - wykrzyczał. Jego ciało trzęsło się na stole.

Jego żyły i tętnice zatkały się. Ani kropla krwi nie przepływała przez nie. Dudnienie w uszach bolało. Jego źrenice stawały się większe i większe z każdą sekundą. Mała strużka krwi spłynęłam po jego dolnej wardze. Dość szybko jego usta wypełniły się czerwonym płynem co bardzo utrudniało swobodne nabieranie powietrza.

Nagle oczy Harry'ego zastygły a klatka piersiowa nie unosiła się i nie opadała, jego ciało nie trzęsło się co oznaczało tylko jedną rzecz;

Był martwy.

Naukowiec czekał całą noc na jakiś ruch, czekał aż medykament zacznie działać z nadzieją na zmiany; nic się nie stało. Mężczyzna potrząsnął głową i przetarł skronie. Nie próbował zrobić nic innego jak sprawić nastolatkom ból.

Pozbawione życia ciało Harry'ego wciąż było na stole w tym samym miejscu, w którym umarł. Nikt nie odważył się ruszyć go i naukowiec zażądał aby nikt nic z nim nie robił. Jego szmaragdowe oczy były zimne i zasmucone.

Naukowiec powiedział aby ktoś wrzucił go do rzeki, ale potem zmienił zdanie i postanowił, że spalą go na proch. Jeden z mężczyzn przytaknął i uwolnił nadgarstki i kostki Harry'ego, które miały ślady w postaci fioletowych siniaków. Wynieśli go przez tylne drzwi laboratorium więc żadna osoba z cel nie mogła go zobaczyć.

Dwaj mężczyźni wnieśli go do samochodu i położyli na tylnym siedzeniu przykrywając kocem po czym zajęli swoje miejsca. Jechali ciemną drogą i jedynym co widzieli były drzewa. Mężczyźni rozmawiali o tym jak trudno znaleźć miejsce do tego aby kogoś spalić będąc nie zauważonym

Nagle ramię złapało kark mężczyny siedzącego na miejscu pasażera zaciśniając się co sprawiło, że wypełnienie płuc powietrzem było prawie niemożliwe. Ten który siedział na miejscu kierowcy spojrzał zszokowany na to co się dzieje i nie mógł nic zrobić aby zatrzymać samochód ponieważ byli na środku drogi.

Ciało Harry'ego uniosło się z tylnego siedzienia co sprawiło że obaj mężczyźni patrzyli na jego odbicie w przednim lusterku z przerażeniem. Harry uśmiechnął się złowieszczo a jego oczy stały się czarne. Jego uścisk stał się mocniejszy.

-Co do cholery! - mężczyzna, który prowadził krzyknął i Harry zachichotał tworząc straszny dźwięk.

Mężczyzna, który próbował się uwolnić z uścisku zaczął tracić świadomość i możliwość oddychania. Jego ręce starały się odepchnął Harry'ego, ale nie mógł bo on był znacznie silniejszy niż oni obydwaj.

-Lubisz to? Oto co stworzyłeś. - Harry wysyczał i uderzył mężczynę w kark co sprawiło, że ten drugi krzyknął z powodu strachu wypełniającego jego ciało.

Jego dłonie trzęsły się i nie mógł dobrze prowadzić samochodu więc auto wykonywało zyg-zaki na drodze. Harry pochylił się do przodu i spojrzał na mężczyzn z rozbawieniem.

-Nie rób mi nic! Proszę! - jeden z nich błagał a Harry się zaśmiał. Był to straszny dźwięk.

-Żaden z was nie wydostanie się stąd żywy. - wyszeptał zimnym tonem, jego oczy były całkowicie czarne.
 Mężczyzna dyszał kiedy Harry wepchnął rękę przez siedzenie i w jego plecy. Mężczyzna nie mógł oddychać, jego plecy krwawiły przez diurę, która zrobiła dłoń Harry'ego.

-Do zobaczenia w piekle. - Harry wyszeptał do jego ucha i wyciągnął rękę z jego pleców wyrywając serce.
Było ciepłe i ociekało krwią. Zaśmiał się a auto rozbiło się o drzewo. Oczywiście każdy mógłby powiedzieć, że nikt nie miał prawa przetrwać takiego wypadku; on miał.

Wyszedł z auta z sercem w ręku. Spojrzał na nie i na samochód. Cały ból był zastąpiony przez nienawiść i gniew.

Przeczesał zakrwawioną dłonią włosy i rzucił sercem w okno auta zostawiając plamę jak po pryśnięciu atramentem na kartkę papieru. Lubił to. Lubił się mścić i to był dopiero początek i wiedział, że to dzięki temu co wstrzyknął mu naukowiec. Był nieśmiertelny. Był silniejszy i okrutniejszy.

Popatrzył na gwiazdy i zadowalał się zapachem świeżego powietrza. Mała jego część czuła ulgę, ale została ona szybko pokryta gniewem. Chciał tego. Chciał się mścić. Chciał uwolnić tych chłopców i wiedział, że był tylko jeden sposób; przez zabijanie.

Wiedział, że nic nie będzie takie same po tym co się stało. Nie był sobą. To nie jego krew płynęła w jego żyłach. Nie miał biologicznego DNA. Był wytworem nauki. Kreaturą, która mogła zmieniać wiele rzeczy i pierwszą rzeczą która została zmieniona był charakter, ponieważ to był moment w którym stracił swoją niewinność.

#TSfanfic 
______
Jeśli doceniasz czas poświęcony na tłumaczeniu tego - zostaw komentarz.
 
Mam nadzieję, że podoba wam się pierwszy rozdział. Wczoraj dołączyły do mnie jeszcze klaudia i zuźka.
ten i drugi rozdział przetłumaczyłam ja, a kolejnymi się podzieliłyśmy! MAMY NADZIEJĘ, ŻE ZBIERZE SIĘ
KONKRETNA LICZBA OBSERWATORÓW, A KOMENTARZE POD ROZDZIAŁAMI NAPRAWDĘ MOTYWUJĄ
DO DALSZEGO TŁUMACZENIA, BO WTEDY WIDAĆ ŻE DOCENIACIE NASZĄ PRACĘ!!!
do następnego! ~ kamila

6 komentarzy: